Notatnik liturgisty

Wszystko się zdarza sługom ołtarza

Msza z obcokrajowcami

Msza, w której uczestniczą osoby różnych języków, przysparza dodatkowych problemów. Część z nich jest natury komunikacyjnej, tzn. nie z każdym da się dogadać przy pomocy tych języków, którymi się posługujesz. Koniecznym wymogiem jest, żebyś sam posługiwał się językiem, którym mówi większość ludzi — jeśli nie mówisz po angielsku, trzeba niestety ustąpić komuś nawet mniej kompetentnemu, ale mogącemu się bezpośrednio porozumiewać z posługującymi. To samo dotyczy posługujących — powinni rozumieć język, którym się biegle posługujesz. Jeśli masz możliwość, zadeklaruj, że do posług z łapanki (o których poniżej) wymagana jest znajomość wspólnego języka.

Teoretycznie oficjalnym językiem Kościoła jest j. łaciński. Jest to jednak teoria — nikt go nie używa i z nikim się nie dogadasz, nawet jak sam go znasz. Można to jednak jakoś zaznaczyć, np. śpiewając po łacinie części stałe, odmawiając Pater Noster albo jeszcze jakoś. Niektórzy rozumieją podstawowe polecenia, takie jak procedamus albo silentium. Można skorzystać z okazji i nauczyć ministrantów co nieco. Przed wyruszeniem procesji można się pomodlić:

Adiutórium nostrum in nómine Dómini.
Qui fecit cœlum et terram.

Część szczegółowa

Liturgia Słowa

Szeroko praktykowanym zwyczajem jest, że modlitwa powszechna jest w wielu językach, z reguły każde wezwanie czytane przez inną osobę. Trzeba im pokazać, jak mają podchodzić i skąd mają czytać.

To samo dotyczy czytań, z tym, że czasem w dwóch językach jest to samo czytanie. Jeśli się da, trzeba tego uniknąć, bo to błąd (moc ma samo słowo Boże, a nie konkretny język). Jeśli się nie da, trzeba co najmniej ustalić, że pierwsza osoba mówi „Czytanie z księgi…”, a ostatnia „Oto słowo Boże”.

Osobnym problemem jest psalm. Ludzie na całym świecie mają bardzo różne wizje, jak powinno się wykonywać psalm (albo to, co myślą, że może być zamiast wyżej wymienionego). Najlepiej jest jednak zażądać, żeby psalm wykonał ktoś od nas, jak Pan Bóg przykazał.

procesja z darami

Pewnie stosunkowo łatwa, jak Ci się uda załatwić, żeby nikt nie niósł flag.

diakon

Diakon to sprawa newralgiczna, bo robi sporo rzeczy, które łatwo jest popsuć, więc czasem sporo trzeba mu objaśnić.

  • może po prostu nie umieć czegoś zrobić albo się nie odważyć (łódka)
  • mszału kartkował nie będzie
  • pewnie nie mówi wezwań „Przekażcie sobie znak pokoju” i „Idźcie w pokoju Chrystusa”

Uwagi o czytaniach powyżej oczywiście dotyczą również Ewangelii, z dodatkowym bonusem w postaci pytania: co zrobić z Ewangeliarzem?

koncelebransi (i Modlitwa Eucharystyczna)

Trzeba mieć jakąś wersję Modlitwy Eucharystycznej w języku, którym posługuje się dany koncelebrans. Trzeba również zawczasu wiedzieć, kto będzie którym koncelebransem (wg numerków) i w razie potrzeby wcześniej pokazać, co i z czego trzeba będzie przeczytać. W każdym przypadku trzeba wcześniej podać imię biskupa, być może po łacinie i w odpowiednim przypadku (zdaje się, że w ME1-3 jest inny przypadek niż w ME4).

W polskim mszale jest ME2 po łacinie. Istnieją też takie książeczki z ME w ośmiu językach. Według mojej wiedzy ME5 w praktyce nie istnieje po łacinie i czasem jest w ogóle nieznana (bo nie ma jej w mszale wzorcowym, jest robiona w Szwajcarii i później zatwierdzona).

Księża obcokrajowcy są zaskakująco pokorni (zwłasza w porównaniu z rodzimym klerem) i można im kazać robić cokolwiek — wykonają to z należytą gorliwością.

tłumacz

Potencjalnie może się pojawić tłumacz: homilia, podziękowania.

Na zachodzie praktykowane są takie małe radiostacje, od których nadajniki mają tłumacze, a odbiorniki ludzie sobie stroją według języka (Taizé nawet używa do tego celu częstotliwości ogólnego pasma FM, czyli teoretycznie każdy może sobie przynieść swój radioodbiornik).