Notatnik liturgisty

Wszystko się zdarza sługom ołtarza

Szafarz Komunii św.

O tzw. nadzwyczajnych szafarzach

Polscy biskupi zrobili na początku lat '90 taki wynalazek, że zamiast ustanawiać świeckich do akolitatu, to będą udzielali jednorazowego błogosławieństwa do udzielania Komunii św. mówiąc jednocześnie, że nie jest jednorazowe. Ich prawo.

Na tych szafarzy trzeba trochę uważać, bo znaczna część nic nie umie oprócz samego rozdawania Komunii. Gorzej, że oni sami pielęgnują ten stan rzeczy, bo ktoś im kiedyś powiedział, że nic innego na Mszy mają nie robić. Przepis, który ten dokument o szafarzach przypomina, mówi o ogólnej zasadzie, że jeśli jest kilka funkcji do podziału, to się je rozdziela na kilka osób. Pewnie intencją piszących było, żeby nie było tak, że szafarze są lepsi i sami biorą wszystkie funkcje. Skutek jest niestety taki, że niektórzy szafarze się wypinają i nie chcą pomagać nawet, jeśli cała reszta ma po trzy funkcje.

Rozdawanie Komunii św.

Kiedyś może się tak zdarzyć, że ktoś wlepi Ci jednorazowe upoważnienie do rozdawania Komunii. Na mnie czas przyszedł dopiero po ślubie, w wieku 28 lat, kiedy służyłem przy ołtarzu więcej niż pół życia. Jak będziesz miał szczęście, zacznie się spokojniej: najpierw każą Ci potrzymać patenę albo kielich, dopiero potem sam będziesz rozdawał. Jednak kiedy czas się dopełni, musisz być gotów, żeby to zrobić — w końcu jesteś najbardziej doświadczony i nie możesz kazać tego zrobić komuś innemu. Im będą jeszcze bardziej latały ręce.

Decyzję, że rozdajesz Komunię podejmiecie generalnie z obiektywnej, nadzwyczajnej przyczyny, która nie zdarza się każdego dnia. Np. dlatego, że mamy ograniczony czas i nie da się po prostu przeciągnąć. Jeśli powodem jest Komunia pod dwiema postaciami przez picie z kielicha, to przepisy (OWMR 191, 100, 284) mówią, że powinieneś rozdawać Krew. Te akurat przepisy należy wsadzić sobie między bajki — rozdajesz Ciało, bo to technicznie łatwiejsze i bezpieczniejsze.

Przeżycie jest niesamowite. Masz możliwość samemu dotknąć Chrystusa. Sam Go trzymasz na rękach. A patena dziwnie ciąży i boisz się, że zaraz wyleci Ci z rąk. Trudno to opisać, ale na pewno będziesz zestresowany. Nie bój się, że coś zepsujesz — Jezus wiedział, co robi, jak nam zostawiał Eucharystię. Nie bój się też, że ludzie nie podejdą do Ciebie, bo wolą do ksiedza. Nie oceniaj też ludzi, bo z przejęcia nie będziesz pamiętał wszystkich, którzy do Ciebie podejdą.

Przed Mszą ustal szczegóły z księdzem i pogadaj z nim trochę na rozluźnienie. On też kiedyś, pewnie jako akolita w seminarium, kiedyś po raz pierwszy rozdawał Komunię. Patenę daj drugiemu najbardziej doświadczonemu (będziesz potrzebował i jego pewnej ręki, i wsparcia moralnego). Każ też ministrantowi księgi założyć to błogosławieństwo w mszale. Upewnij się, że jest kluczyk do tabernakulum i woda w vasculum. Nie zapomnij też umyć rąk.

Procedura wygląda tak, że podczas Baranku Boży podchodzisz z boku do ołtarza. Po zakończeniu śpiewu, a przed uklęknięciem dostajesz błogosławieństwo (odpowiadasz Amen). Potem normalnie klękasz, jest jak zwykle „Oto Baranek Boży” i „Panie, nie jestem”. Wstajesz, ksiądz daje Ci Komunię, a potem puszkę do ręki.

Komunię rozdajesz mówiąc „Ciało Chrystusa”. Musisz wyczuć, jak chwytać komunikant. Ogólnie trzeba chwycić pewnie, ale jak najmniej, bo przyklei się do palców, będzie nieporozumienie i poleci gdzieś na bok. Możesz odwrócić rękę (środkiem dłoni do dołu) jeśli jest duża różnica wzrostu. Jeśli macie osobę niepełnosprawną, trzeba sie wcześniej umówić, ale jeden z możliwych wariantów jest taki, że dajesz jej komunię przez zanurzenie, maczając komunikant we Krwi (mówisz „Ciało i Krew Chrystusa”). Musisz też być gotowy przełamać komunikant na pół jedną ręką, ale tego lepiej nie robić, bo się kruszy.

Po komunii odnosisz puszkę do ołtarza i najlepiej oddajesz księdzu, ew. sam możesz postawić na korporale. Nie chowasz do tabernakulum. Potem idziesz i czyścisz palce w vasculum.